lejczer

Sesja zespołu Alastor

Stare dzieje, ale wstawię, bo w sumie nie mam takiego działu a do portretów też tego nie wsadzę.
Konkretnie nie pamiętam daty, kiedy to było, ale chyba 2 lata temu 😉 Po rozmowach z gitarzystą zespołu
Alastor, Marcinem, ustaliliśmy charakterystykę sesji oraz miejsce. To nie była pierwsza moja sesja z tym zespołem, wcześniej robiliśmy zdjęcia studyjne docelowo na okładkę płyty Spaazm. Zespół jest z Kutna, totez udałam się tam z osprzętem i pojechaliśmy do jakiejś starej zajezdni tramwajowej czy jakiejś, już nie pamiętam. W każdym bądź razie tak jechaliśmy, kluczyliśmy, że w życiu bym tam nie trafiła spowrotem 😉 Ogólnie miejscówka zrobiła na mnie wrażenie, potem nie tylko robiła wrażenie ale drżenie na całym ciele – zmarzłam jak nigdy. Pora roku mniej więcej ta sama co teraz, więc przez pierwsze pół godziny fajnie, fajnie a potem tzw. picówa 😉 Efekty sesji poniżej 😉

Oficjalna strona zespołu: www.alastor.pl

więcej...»

RR, 13 i srebrne porsche

Dzisiaj przedstawiam wpis o dość enigmatycznym tytule: RR, 13 i srebrne porsche. Tytuł sam za siebie niewiele mówi, ale już tłumaczę tę zagadkę, otóż Ramona i Robert, dnia 13 sierpnia zajechali do kościoła w Sieradzu, srebrnym porsche… 😉

Tym razem zdjęcia robiliśmy wspólnie z Adamem, dla wtajemniczonych nick Adajko. Mieliśmy okazje nie raz ze sobą fotografować różne wydarzenia, między innymi studniówki, śluby,  a także wspólnie wykonywać kilka sesji w studiu. Praca we dwójkę jest znacznie przyjemniejsza i bardziej korzystna dla Państwa Młodych, ponieważ częstokroć widzą na fotografiach zdjęcie z danej chwili w dwóch perspektywach. Poniżej zaznaczę przykład takiej chwili. Oczywiście nie jestem w stanie wstawić tu wszystkich wykonanych zdjęć, ale taki oto skrót. Miłego oglądania:

016

więcej...»

Ania i Tomasz plener w ruinach Zamku w Olsztynie c.d.

Zbieraliśmy się do tego pleneru dość długo, bo praktycznie miesiąc a wszystko przez pogodę. W grę wchodziły zdjęcia w weekendy, więc pechowo się zdarzyło, bo praktycznie w każda sobotę, od dnia ślubu, lało, albo było zimno. W końcu bogowie nieba postanowili podarować nam tę jedna sobotę bez deszczu, jednak tak poszaleli z tym darem, że rozdmuchali na niebie wszystkie chmury i zostawili jeden element – Słońce… Ja nie wiem, mam jakiegoś pecha bo wiecznie param się ze zdjęciami plenerowymi w słońcu, ale co trzeba było robić, wziąć manatki i pojechać, na wcześniej ustalone miejsce przeznaczenia, a był nim zamek, a raczej jego ruiny w Olsztynie koło Częstochowy. Chwała Bogu miałam pomocnika w postaci Piotrka, który taszczył za mną te wszystkie duperele i dzielnie służył za samowyginajacy się statyw.

Wyjechaliśmy o 12-tej, dotarliśmy jakoś koło 14-tej. W samochodzie fajnie chłodno, jak wyszliśmy z auta przywitał na skwar. Dobrze, że nasmarowałam sobie twarz filtrem 30-tką bo spaliłabym twarz na amen -oczywiście kosztem świecącej się twarzy 😉

Ja to ja, ale Ania i Tomek to mieli nieźle, bo musieli ubrać się w swoje umundurowanie z uroczystości 😉 Podziwiałam ich za wytrwałość i poświęcenie. Ubranie się przy tym co czekało ich potem to pikuś 😉 Ruiny zamku są umiejscowione na wzgórzu i tam trzeba dojść, pieszo 😉 Niby nie było daleko, ale… Kocham góry, lubię na nie wchodzić, ale nie przy 30-sto kilku stopniowym upale, bez cienia od drzew i w dodatku z tym całym sprzętem! Dobrze, że był Piotrek 😉

W końcu znaleźliśmy kilka fajnych miejscówek, było trochę ludzi, ale ogólnie źle nie było. Zdjęcia zajęły nam jakieś 3 godziny, coś w tych granicach… Ania i Tomek zaproponowali zrobienie zdjęć o zachodzie słońca, tego co tak wiernie nam towarzyszyło przez cały dzień 😉 Pomyślałam, że fajnie byłoby znaleźć zboże i tam zrobić foty, wykorzystując światło zachodzącego słońca.

Znalazłszy odpowiednie miejsce zrobiliśmy kilka ujęć, trzeba się było uwijać bo słoneczko szybko zachodzi 😉

Potem powrót i tak praktycznie spędziliśmy ze sobą cały dzień.

Chciałam podziękować też Ani i Tomkowi za zaangażowanie i cierpliwość 😉

A oto efekty naszej współpracy 😉

04

więcej...»

5 marca ślubowali sobie Bogusia i Jacek

Szalenie zimny dzień, ale impreza bardzo gorąca 😉

Poniżej przedstawiam zdjęcia:

dsc8934

więcej...»

Porady ślubne, czyli o czym pamiętać przed ślubem?

Postanowiłam stworzyć taki dział, ponieważ jest wiele rzeczy jakie zawsze przekazuję Młodym Parom podczas rozmowy przy podpisywaniu umowy. Niektóre przezorne Panie Młode zapisują sobie moje ewentualne uwagi, ponieważ wydają się one być istotne dla ogólnego przebiegu całej uroczystości. Czasem te drobnostki mają znaczenie przy późniejszym oglądaniu zdjęć. Zatem najrozsądniejszym z mojej strony byłoby te wszystkie sugestie spisać w jednym miejscu umożliwiając innym Młodym Parom przemyślenie niektórych rzeczy.
Postaram się spisać to w punktach z opisem jak najbardziej oszczędnym. Nie będę zachowywać chronologii, ponieważ pewnie będę w tym dziale dopisywać nowe, pojawiające się rady.

1. Czas na przygotowania

Jeśli umawiacie się z fotografem na wykonanie zdjęć z przygotowań to fajnie byłoby, gdybyście nie byli już gotowi i ubrani na przyjazd fotografa.  Na zdjęciach z przygotowań zależy nam, aby fotograf uchwycił wszystkie najważniejsze momenty, jakich być może nie zauważymy w tym dniu, bo towarzyszy nam napięcie, pośpiech czy nawet stres. Mam tutaj na myśli takie momenty jak np. wykonywanie makijażu, fryzury, zapinanie sukni, zakładanie butów, zawiązywanie krawata, czy może portret wzruszonej matki, której jedyna córka za parę godzin będzie już mężatką… Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest poczekać na fotografa zanim zaczniecie się ubierać, wygospodarować trochę więcej czasu na takie zdjęcia. Pozwolić, aby fotograf zrobił zdjęcie sukni, która jeszcze wisi na wieszaku. Fotograf nie będzie przecież fotografował wszystkich momentów podczas ubierania 😉

więcej...»

Ślub Ani i Czarka

W dniu 9 października odbył się ślub, na który zostałam zaproszona jako gość. Ślub brał mój brat cioteczny Czarek. Z uwagi, iż byłam tam jako gość nie bardzo wypadało mi latać po kościele z aparatem i z całym osprzętem, ale udało mi się zrobić kilka ujęć. Nie obyło się bez śmiesznych sytuacji, ponieważ Państwo Młodzi mieli zamówionego kamerzystę, który w międzyczasie wyciągał aparat z kieszeni i także robił im zdjęcia 😉 Zdjęcia tego nie będę wstawiać, ale żałujcie tego widoku 😉

Kilka dni po ślubie umówiliśmy się na sesje plenerową. Z uwagi na pogodę nie udało nam się zrealizować planów, jakie mieliśmy, ale postanowiliśmy wykonać zdjęcia w Palmiarni w Łodzi. Ja, pomimo iż mieszkam w Łodzi od 12 lat, byłam tam po raz pierwszy. Miejsce samo w sobie raczej nie bardzo nadaje się na tego typu sesje, ponieważ jest tam strasznie ciasno i czystość szyb także pozostawia wiele do życzenia, ale udało się sklecić kilka ujęć 😉

dsc-6653

więcej...»

Ślub Kingi i Konrada – sesja plenerowa

Na sesję plenerową umówieni byliśmy w innym terminie, z tym, że był problem z samym terminem 😉 Nie mogliśmy się „spasować” jeśli chodzi o konkretny dzień, a do wyboru mieliśmy jedynie weekendy, poza tym pogoda tak diametralnie się zmieniła, że zaczęłam powątpiewać czy w to lato uda nam się zrobić plener… No ale udało się w ostatnią sobotę sierpnia, czyli 28-go.

Swoją pomoc przy zdjęciach zaoferował Piotrek, lubię kiedy mi pomaga, zresztą ktoś musi trzymać mi blendę czy lampę, jeśli tego wymagają warunki. Nie wyobrażam sobie manewrowania tym wszystkim samemu, po prostu nie da się. Na upartego można nosić ze sobą statywy, ale użycie blendy dyfuzyjnej o wymiarach 2mx1,5m przy niewielkim wietrze i postawienie na statywach to już niezła komedia 😉 Pomoc drugiej osoby uważam za niezbędną 😉

Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami z Kingą i Konradem na miejsce zdjęć plenerowych wybraliśmy, oddalony od Łodzi jakieś 50 km, Pałac w Walewicach. Zapowiadało się wyśmienicie konie, dużo alejek, sam piękny pałac… Niestety rozczarowaliśmy się samym miejscem. Podczas rozmowy telefonicznej poinformowano nas, iż na terenie pałacu i w parku możemy robić zdjęcia do woli, ale przedtem należy uiścić opłatę. Owszem, kiedy weszłam do pałacu ta sama pani zainkasowała opłatę, lecz dodała, że możemy przed pałacem robić zdjęcia jedynie przez najbliższe pół godziny, ponieważ za chwilę spodziewa się delegacji i nie chciałaby aby ktoś chodził przed pałacem robiąc zdjęcia. Rozczarowało mnie to, bo akurat w tym dniu niebo było nieco zachmurzone, ale bywały momenty że słońce paliło jak diabli. Każdy fotograf unika robienia zdjęć w pełnym słońcu a niestety przez te pół godziny właśnie tak się zadziało, potem niebo nabrało odpowiedniego wyglądu. Chcąc nie chcąc wybraliśmy się do parku i tu kolejne rozczarowanie, bo miast ładnych alejek z trawusią przystrzyżoną na dwa palce, ujrzeliśmy wielkie chaszcze, dziady pnące się po pas i pokrzywy – masakra. Nieopodal znajdował się staw, a jakże!, ale dookoła zarośnięty… szkoda gadać. Niebo „przygotowało” się odpowiednio i mogliśmy wykonać kilka ujęć na tzw. pikniku. To co się wtedy uśmialiśmy to nasze 😉 Kinga i Konrad zachowywali się niezwykle swobodnie przed obiektywem, było mi bardzo miło ich fotografować.

Konie… miały być konie, ale okazało się że wróciły do swojego domku i zostało tylko puste pastwisko 😉
Na szczęście jadąc do pałacu upatrzyliśmy sobie kilka ciekawych miejsc, gdzie można by ewentualnie zrobić kilka ujęć. Ja chciałam szczere, puste pole i właśnie takie udało się znaleźć. Piotrek z Konradem upatrzyli jakąś lukę/alejkę w polu kukurydzy i tam także postanowiliśmy się udać. Podziwiałam Kingę, bo ona w tych ładnych ślubnych butkach poginała po tym polu… No ale mam kilka fajnych ujęć z tego miejsca. Potem poszliśmy do luki w kukurydzy… miało być blisko 😉 hehehe a okazało się, że to kaaawał drogi przez pole hehehe niewypał jak nie wiem, ale cóż męska część wyprawy uparła się na tę alejkę hehe Po dojściu na miejsce okazało się, że to po prostu dość obszerna przerwa pomiędzy polami… za urokliwe to to nie było, ale wrażenia niesamowite 😉 a buty? ummmm już nie były czarne 😉

Tak czy siak zdjęć trochę zrobiliśmy 😉 Zobaczcie sami:

31

więcej...»

Ślub Kingi i Konrada – 07 sierpnia 2010

Ja to jestem okropna… mamy maj a ja wpisuję z sierpnia ślub… Nie wiem, wszystko jest spowodowane dość znacznymi zmianami w moim życiu i nie potrafię się skupić, mówiąc ogólnikowo trochę jestem rozmontowana…. Jednak wszystko się klaruje i wracam do obowiązków. Znaczy się nadrabiam zaległości… 😉

 

Ślub Kingi i Konrada odbył się w dniu 07 sierpnia 2010 roku i co ciekawe pojechałam na niego, można rzec, prawie z podróży powrotnej z Wisły, gdzie robiłam zdjęcia plenerowe Lidce i Krzyśkowi. Szybciutko wparowałam do domu, szybki prysznic, coś na ruszt i na ślub do mojej Pary Młodej.

Ślub odbywał się w ukrytym, jak dla mnie, kościółku na ul. Włókniarzy – Parafia Najświętszego Zbawiciela. Tyle razy tamtędy przejeżdżam, a jakoś tego kościoła nie dostrzegłam, bo tak jest ukryty. Dla ciekawskich powiem, że powstał on w sumie w 1931 roku, ale to można sobie wyczytać w wikipedii 😉

Resztę ilustrują zdjęcia:

dsc5035

więcej...»

Ślub w barwach lata…

Dopiero dziś mogę się za to zabrać, czyli za wstawienie zdjęć ze ślubu, którego nigdy nie zapomnę a to za sprawą wspaniałej pary Lidki i Krzysztofa.

Jest dzień 31 lipca b.r. godzina 11-ta 😉 a co…. lubię pospać. W dniach kiedy mam robić zdjęcia pierwsze na co patrze to okno, jak jest na dworku, czy są chmury czy ich nie ma, czy się upocę czy będzie świeżo 😉 Było pochmurnie wiec luzzz 😉
Zatem przystąpiłam do normalnych czynności, mycie jajecznica z pieczarkami itp itd.

Kierunek miejscowość Turek, konkretnie Zajazd Europejski w Szadowie Księżym, tam miałam ustawić sobie lampy na imprezę.
Potem kierunek Dobra, do domu Pana Młodego – Krzysztofa a potem Miłkowice do domu Pani Młodej. Wszyscy podenerwowani z delikatną nuta adrenaliny. Przed domem Młodej fajna tambylcza orkiestra heheh dęta 😉 Zawsze to dodaje uroku a i panowie pewnie po kielichu 😉 Skorzystałam z okazji bo było blisko i szybciutko pobiegłam do kościoła, zobaczyć co mnie czeka, porobiłam kilka zdjęć kościoła na zewnątrz i wewnątrz.

więcej...»

Ach co to był za ślub!

26 czerwca przypadło mi w udziale sfotografowanie uroczystości zaślubin Kamili i Krzysztofa. Dzień był niezwykle upalny a zadanie miałam przednie, bowiem musiałam przemieścić się w szybkim tempie z punktu A do punktu B i z punktu B do C a potem szybciorem z  C do B heheh rozumiecie, że spida miałam niezłego. Daruję sobie wyliczanie kilometrów bo nie o to chodzi, ale o temperaturę a było tego ze 31 stopni, a moje auto bez klimy ;( Zatem w pierwszej kolejności miałam sfotografować miejsce imprezy przed przybyciem gości a po przygotowaniu stołów. Impreza odbywała się na przepięknej działce w miejscowości Chechło. Działeczka obsadzona różnymi rodzajami roślinności, z oczkami wodnymi, mosteczkami i tego typu gadżetami, trawusia przycięta na 2 palce 😉 Mniej więcej na środku postawiony olbrzymi namiot, w którym miała odbywać się impreza. Pierwszy raz miałam do czynienia z robieniem zdjęć w czymś takim jak namiot.  Myślałam, że to będzie wspaniała sprawa bo w taki upalny, słoneczny dzień zadziała jak olbrzymia blenda dyfuzyjna, a tu kicha. W środku ciemno bo bez świateł. Na zewnątrz wybuch bomby atomowej a w środku lekki półmrok. Dla oka to było przyjemne, ale dla mojego sprzętu niekoniecznie. Cieszy mnie fakt, iż zabrałam ze sobą 2 dodatkowe lampy sb800 i sb-80dx razem ze statywami. Lampy ustawiłam po bokach, dzięki czemu uzyskałam bardzo ładne światło wewnątrz. Tak więc udało mi się opanować sytuację na tyle, że efekty były zaskakująco dobre.
więcej...»