Ania i Tomek – (nie) tradycyjne obrączkowanie drewnianą łyżką ;)

Jest 4 czerwca… zaświtało… godzina 12.15 😉 dla mnie to norma. Myślałam, że im człowiek starszy tym łatwiej mu będzie wstawać, ponoć z wiekiem człowiek mniej śpi… mnie jakoś ta zasada omija, może się nie starzeję? Potem kolejny dylemat… co zjeść? jajecznicę sobie daruję, bo po niej mam …. hmmm lepiej nie będę pisać co mam, aczkolwiek dodam, że nie jest to pożądane, zwłaszcza w pośpiechu 😉 Coś tam zjadłam, zresztą co się tak najadać, zapewne jakąś miejscówkę dostanę przy stoliku 😉 Muszę napisać, że pogoda tego dnia była okrutna, oczywiście dla mnie. Słońce, upał ze 40 stopni i ani żywej chmury na niebie. Wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie, no ale co robić…

Ślub nie był daleko bo w Zgierzu, jako że mieszkam na Radogoszczu to miałam rzut beretem, bo to bliżej niż do centrum Łodzi. W pierwszej kolejności udałam się na salę, coś koło 17-tej, co by ustawić lampiony. Potem sprintem do Panny Młodej – Ani. NA szczęście Zgierz nie należy do szczególnie dużych miast, toteż elegancko na luziku dojechałam.

Jak zwykle w takich sytuacjach zdarza się coś, co spowalnia proces błogosławieństwa, tak i tutaj coś tam było 😉

Potem kościół i tu fajnie, bo to ten w Łagiewnikach. Zawsze chciałam tam zrobić ślub, więc teraz mi się nadarzyła niezła okazja. Upocona, jak zwykle zresztą w takie upalne dni, w sumie jak każdy 😉 byłam przed Państwem Młodym, zdążyłam zaparkować i zająć dobre miejsce w oczekiwaniu na nich. Wszystko odbyło się bez pośpiechu, tak więc nie odczułam zdenerwowania. Poszłam ze świadkami na zaplecze do proboszcza, był bardzo miły i uprzejmy, nawet życzył mi udanych kadrów 😉

Całość uroczystości była w pewnych momentach nieprzewidywalna, bo ksiądz dał Młodym drewniane łyżki… Przyznam, że nie wsłuchiwałam się za bardzo bo zajęta byłam innymi sprawami, ale to było ciekawe i takie inne hmmm… drewniana łyżka…? 😉

Potem pojechaliśmy na salę i tutaj wielkie ukłony dla Państwa Młodych, bo faktycznie dojechali ostatni i goście zdążyli się lekko odświeżyć, zaparkować auta i nikogo nie ominęła chwila przyjazdu Młodych.

Było także kilka atrakcji  np. lampiony, które Młodzi otrzymali i jak już było ciemno, goście zostali poproszeni o wyjście przed lokal, gdzie Młodzi zapalili je i puścili w eter 😉 Wiatru nie było, więc trudno opuszczały swoją bazę, lecz bardzo ładnie to wyglądało.

Atrakcję mieli także rodzice i zaproszeni goście, bo Małżeństwo zorganizowało dla nich mały teatrzyk, ale to pokażą zdjęcia.

Zapraszam do oglądania, jak również sesji plenerowej, którą wykonaliśmy w ruinach zamku w Olsztynie k. Częstochowy – oczywiście było równie gorąco i upalnie i niestety – bezchmurnie 😉

dsc1427

dsc1452

dsc1464

dsc1484

dsc1467

dsc1558

dsc0230

dsc0233

dsc0316
dsc0253

dsc0367

dsc0500

dsc2409

dsc2288