Ta mała, ruda…

Cóż  mogę napisać, sesja z Anią odbyła się dawno temu, ale jakoś nie miałam okazji się tym faktem podzielić z Wami. Po prostu „działam”, że tak to ujmę subtelnie, w zupełnie innym zakresie. Niektórzy wiedzą, że wykształcenie mam związane z rachunkowością i co za tym idzie prowadzę biuro rachunkowe. Ostatni rok nastręczył mi tyle pracy w rozwoju tegoż biura, że kompletnie nie mam czasu na zajęcie się zdjęciami. Bolesny to dla mnie fakt, ale co zrobić. Studio cały czas jest w stanie nienaruszonym, aparat tylko trochę się kurzy i pewnie jak wrócę do zdjęć nie będzie już świecić pierwszą nowością techniczną, jednak mam to głęboko gdzieś, w fotografowaniu nie liczy się tak sprzęt jak umiejętności fotografa. Chociaż ponoć „organ nieużywany zanika” hahahaha.  Nie mniej to tylko kwestia czasu, aż wszystko poukładam i wrócę do fotografowania. Zdarzaja mi się jakieś sporadyczne sesje, np. ostatnio zrobiłam zdjęcia całemu team’owi biura, nawet zabrałam się za filmowanie jakoś trzeba wykorzystać swój potencjał 🙂

Gdyby kogoś nagle zaintrygowało i zechciał zgłębić więcej informacji odnośnie tej mojej drugiej działalności – księgowości – podaję link do strony  www.savingtax.pl. Biuro z tzw. kopem enerdżajzera, bo zarówno w dziedzinie księgowości, jak i fotografii zachowuje swój styl, wigor i profesjonalizm.

Stąd ta absencja w uzupełnianiu zdjęć…

Wracając do Ani, no to spontaniczna sesja, przy akompaniamencie zespołu Muse (muzyki do sagi „Zmierzch”). Kilka konkretnych kadrów bez zbędnego pitolenia 😉

lejczer

lejczer

lejczer

lejczer