RR, 13 i srebrne porsche

Dzisiaj przedstawiam wpis o dość enigmatycznym tytule: RR, 13 i srebrne porsche. Tytuł sam za siebie niewiele mówi, ale już tłumaczę tę zagadkę, otóż Ramona i Robert, dnia 13 sierpnia zajechali do kościoła w Sieradzu, srebrnym porsche… 😉

Tym razem zdjęcia robiliśmy wspólnie z Adamem, dla wtajemniczonych nick Adajko. Mieliśmy okazje nie raz ze sobą fotografować różne wydarzenia, między innymi studniówki, śluby,  a także wspólnie wykonywać kilka sesji w studiu. Praca we dwójkę jest znacznie przyjemniejsza i bardziej korzystna dla Państwa Młodych, ponieważ częstokroć widzą na fotografiach zdjęcie z danej chwili w dwóch perspektywach. Poniżej zaznaczę przykład takiej chwili. Oczywiście nie jestem w stanie wstawić tu wszystkich wykonanych zdjęć, ale taki oto skrót. Miłego oglądania:

016

więcej...»

Ania i Tomasz plener w ruinach Zamku w Olsztynie c.d.

Zbieraliśmy się do tego pleneru dość długo, bo praktycznie miesiąc a wszystko przez pogodę. W grę wchodziły zdjęcia w weekendy, więc pechowo się zdarzyło, bo praktycznie w każda sobotę, od dnia ślubu, lało, albo było zimno. W końcu bogowie nieba postanowili podarować nam tę jedna sobotę bez deszczu, jednak tak poszaleli z tym darem, że rozdmuchali na niebie wszystkie chmury i zostawili jeden element – Słońce… Ja nie wiem, mam jakiegoś pecha bo wiecznie param się ze zdjęciami plenerowymi w słońcu, ale co trzeba było robić, wziąć manatki i pojechać, na wcześniej ustalone miejsce przeznaczenia, a był nim zamek, a raczej jego ruiny w Olsztynie koło Częstochowy. Chwała Bogu miałam pomocnika w postaci Piotrka, który taszczył za mną te wszystkie duperele i dzielnie służył za samowyginajacy się statyw.

Wyjechaliśmy o 12-tej, dotarliśmy jakoś koło 14-tej. W samochodzie fajnie chłodno, jak wyszliśmy z auta przywitał na skwar. Dobrze, że nasmarowałam sobie twarz filtrem 30-tką bo spaliłabym twarz na amen -oczywiście kosztem świecącej się twarzy 😉

Ja to ja, ale Ania i Tomek to mieli nieźle, bo musieli ubrać się w swoje umundurowanie z uroczystości 😉 Podziwiałam ich za wytrwałość i poświęcenie. Ubranie się przy tym co czekało ich potem to pikuś 😉 Ruiny zamku są umiejscowione na wzgórzu i tam trzeba dojść, pieszo 😉 Niby nie było daleko, ale… Kocham góry, lubię na nie wchodzić, ale nie przy 30-sto kilku stopniowym upale, bez cienia od drzew i w dodatku z tym całym sprzętem! Dobrze, że był Piotrek 😉

W końcu znaleźliśmy kilka fajnych miejscówek, było trochę ludzi, ale ogólnie źle nie było. Zdjęcia zajęły nam jakieś 3 godziny, coś w tych granicach… Ania i Tomek zaproponowali zrobienie zdjęć o zachodzie słońca, tego co tak wiernie nam towarzyszyło przez cały dzień 😉 Pomyślałam, że fajnie byłoby znaleźć zboże i tam zrobić foty, wykorzystując światło zachodzącego słońca.

Znalazłszy odpowiednie miejsce zrobiliśmy kilka ujęć, trzeba się było uwijać bo słoneczko szybko zachodzi 😉

Potem powrót i tak praktycznie spędziliśmy ze sobą cały dzień.

Chciałam podziękować też Ani i Tomkowi za zaangażowanie i cierpliwość 😉

A oto efekty naszej współpracy 😉

04

więcej...»

Ania i Tomek – (nie) tradycyjne obrączkowanie drewnianą łyżką ;)

Jest 4 czerwca… zaświtało… godzina 12.15 😉 dla mnie to norma. Myślałam, że im człowiek starszy tym łatwiej mu będzie wstawać, ponoć z wiekiem człowiek mniej śpi… mnie jakoś ta zasada omija, może się nie starzeję? Potem kolejny dylemat… co zjeść? jajecznicę sobie daruję, bo po niej mam …. hmmm lepiej nie będę pisać co mam, aczkolwiek dodam, że nie jest to pożądane, zwłaszcza w pośpiechu 😉 Coś tam zjadłam, zresztą co się tak najadać, zapewne jakąś miejscówkę dostanę przy stoliku 😉 Muszę napisać, że pogoda tego dnia była okrutna, oczywiście dla mnie. Słońce, upał ze 40 stopni i ani żywej chmury na niebie. Wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie, no ale co robić…

Ślub nie był daleko bo w Zgierzu, jako że mieszkam na Radogoszczu to miałam rzut beretem, bo to bliżej niż do centrum Łodzi. W pierwszej kolejności udałam się na salę, coś koło 17-tej, co by ustawić lampiony. Potem sprintem do Panny Młodej – Ani. NA szczęście Zgierz nie należy do szczególnie dużych miast, toteż elegancko na luziku dojechałam.

Jak zwykle w takich sytuacjach zdarza się coś, co spowalnia proces błogosławieństwa, tak i tutaj coś tam było 😉

Potem kościół i tu fajnie, bo to ten w Łagiewnikach. Zawsze chciałam tam zrobić ślub, więc teraz mi się nadarzyła niezła okazja. Upocona, jak zwykle zresztą w takie upalne dni, w sumie jak każdy 😉 byłam przed Państwem Młodym, zdążyłam zaparkować i zająć dobre miejsce w oczekiwaniu na nich. Wszystko odbyło się bez pośpiechu, tak więc nie odczułam zdenerwowania. Poszłam ze świadkami na zaplecze do proboszcza, był bardzo miły i uprzejmy, nawet życzył mi udanych kadrów 😉

Całość uroczystości była w pewnych momentach nieprzewidywalna, bo ksiądz dał Młodym drewniane łyżki… Przyznam, że nie wsłuchiwałam się za bardzo bo zajęta byłam innymi sprawami, ale to było ciekawe i takie inne hmmm… drewniana łyżka…? 😉

Potem pojechaliśmy na salę i tutaj wielkie ukłony dla Państwa Młodych, bo faktycznie dojechali ostatni i goście zdążyli się lekko odświeżyć, zaparkować auta i nikogo nie ominęła chwila przyjazdu Młodych.

Było także kilka atrakcji  np. lampiony, które Młodzi otrzymali i jak już było ciemno, goście zostali poproszeni o wyjście przed lokal, gdzie Młodzi zapalili je i puścili w eter 😉 Wiatru nie było, więc trudno opuszczały swoją bazę, lecz bardzo ładnie to wyglądało.

Atrakcję mieli także rodzice i zaproszeni goście, bo Małżeństwo zorganizowało dla nich mały teatrzyk, ale to pokażą zdjęcia.

Zapraszam do oglądania, jak również sesji plenerowej, którą wykonaliśmy w ruinach zamku w Olsztynie k. Częstochowy – oczywiście było równie gorąco i upalnie i niestety – bezchmurnie 😉

dsc1427

więcej...»